wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział drugi, w którym Honorata nie pamięta nic, bo Ty nie pamiętasz niczego z poprzedniego rozdziału.

Honorata obudziła się. Leżała na hamaku zawieszonym pomiędzy dwoma drzewami, które oplatały swoje szalone gałęzie między sobą, jakby nawzajem łaskotały się po pachach. Wokół znajdowały się przystrzyżone krzewy róż i równie idealnie wycięty trawnik, na którym leżała Lordzina Voldemordzina. Tylko ją pamiętała, bo Ty tylko ją pamiętasz z poprzednich rozdziałów.
- Hej, gdzie ja jestem? - Pralka wydobyła ze swojego bębna cichy szept.
Lordzina wstała, podeszła do niej i czule objęła jej twarz ręką.
- Bądź spokojna, Honore, tu jesteś bezpieczna. - W oczach Lordziny widać było łzy. Nie ukrywała ich. Płakała tak, jakby miała czarno-białego tumblra.
- Chcę wracać do domu, do Saksonii - odpowiedziała jej Honorata, czując, że powinna to powiedzieć, bo oczywiście dobrze nie pamiętała, czy Saksonia była jej prawdziwym domem.
Lordzina obróciła swoją bladą twarz ku słońcu, które raziło ją w szparki.
- Na razie to nie jest możliwe - powiedziała po chwili. - Musimy zostać tutaj, dopóki sprawa z Lordem Czajnik nie zostanie rozwiązana. Islandia musi być naszym domem, póki nie nastanie świt zwycięstwa, rozumiesz?
- Tak, rozumiem.
- Kocham Cię - powiedziała czule Lordzina. - Kocham Cię, Honore.
Lordzina pocałowała Honoratę prosto w bęben. Czując jak delikatnie muska jej białą, laminowaną powierzchnię, wiedziała, że był to ich ostatni pocałunek na bardzo długo.

* * *

Tym razem Honorata obudziła się naprawdę. Nie leżała na hamaku, a na starym worku z ziemniakami. Nie w ogrodzie, a na statku. Wstała, czując kujący ból w bębnie. Wokół nie było nikogo, oprócz niskiej dziewczynki przebranej w strój Shreka. 
- Gdzie płyniemy? - zapytała Honorata.
Dziewczynka odwróciła się. Miała harde spojrzenie i twarz zwycięzcy. Brwi miała skierowane ku górze, jakby za chwile miały odlecieć. 
- Do Bravos, chyba. Ja tam nie wiem. 
Honorata poczuła strach. Nie wiedziała, gdzie leży Bravos. W szkole najgorszym przedmiotem była dla niej geografia, a fakt, że chodziła do Geograficznej Szkoły sprawił, że był to jej jedyny przedmiot. 
- Gdzie leży Bravos, dziewczynko? - zapytała najuprzejmiej jak umiała.
- Bravos nie leży. Bravos stoi i trzyma się hardo. Jakożby myślałaś, że ma paść? 
- Nie, nie. - Pralka poczuła się zdezorientowana. - Po prostu nie wiem, gdzie jestem. Nie wiem skąd się tu wzięłam. Rozumiesz?
- Rozumiem. - Dziewczyna oplotła nogą maszt i przysunęła twarz do drewna. - Ja ci nie pomogę, pralko. Chcieliśmy ziemniaki, tylko ziemniaki, a dostaliśmy ciebie w gratisie. Kazali mi doprowadzić cię do Bravos żywą i działającą, nic poza tym. 
- Oki, rozumiem - odpowiedziała Honorata. Nikt jej nie potrzebował, wiedziała to. Została sama, czuła się samotna. Jakby brała udział w bitwie przeciwko całemu światu. Tęskniła za Lordziną, za jej jedyną miłością. Pragnęła jej dotyku, jej czułego głaskania i miłości. Ale nie mogła na to liczyć. Wiedziała, że ona odeszła, jest na pewno daleko. Ale gdzie? W Bravos? Być może czeka tam na nią z kolacją przy świecach i leżeniem na kocach do późnej godziny wieczornej? Albo z kawiorem i szampanem, wyjadą do Warszawy, odwiedzić świat modelingu. Tylko, że teraz była sama. Samiuteńka. 
- Gdzie łazienka? - Honorata zobaczyła jak dziewczyna klęka. 
- Po prawo od rzeźby Zenka. 
- Rzeźba Zenka? - Honorata obejrzała się i nie zobaczyła nic takiego, co mogłoby pasować do tej nazwy. 
Dziewczyna poszła przed siebie, a pralka podążyła w jej ślady. Weszli po schodach na dziub statku i zobaczyli Zenka. Robił rzeźbę. Miał włosy białe jak śnieg, a brwi fioletowe jak bakłażan. Ćwiczył podnoszenie worków.
- Rzeczywiście robi rzeźbę - powiedziała szeptem Honorata.
- No mówię. Widzisz, na razie podnosi worki, ty zapewne będziesz jego następnym ciężarem. 
Honorata popatrzyła na mięśnie Zenka i poczuła jak jej bęben robi się wilgotny. 

CDN

2 komentarze:

  1. Bardzo ładnie super rozdział styl i w ogóle pozdrawiam cieplutko ja

    OdpowiedzUsuń
  2. oho, panie krystianie, jestem pod wrażeniem pana idealnie zarysowane romansu, a końcówka, hihi. szczerze mówiąc Lordziny Voldemordziny nie pamiętałam, ale nic straconego. pozdrawiam raz jeszcze i kolejny, czekam na następną książkę.

    OdpowiedzUsuń